~ ROZDZIAŁ
2 ~
Obudziło mnie stukanie do drzwi. Przeciągnąłem
się kilkakrotnie i wysunąłem rękę spod kołdry w poszukiwaniu komórki, której o
dziwo w zasięgu nie znalazłem. Jęknąłem cicho, przekręcając się na drugi bok,
gdy pukanie się powtórzyło. Kimkolwiek była osoba stojąca po drugiej stronie na
pewno nie zamierzała odejść bez odzewu. Mruknąłem cicho i zaszyłem się pod
pościelą, czekając aż nieproszony gość da sobie spokój i pójdzie. Czekałem i
nasłuchiwałem. Nie wiem ile czasu minęło, ale usłyszałem oddalające się kroki.
Uśmiechnąłem się ponownie i już odlatywałem w objęcia Morfeusza, gdy coś
ciężkiego wskoczyło na mnie i przygniotło do materaca. Sapnąłem i próbowałem to
coś, czymkolwiek to było – zrzucić z siebie.
-
Hyung! To boli! – Do moich uszu dobiegł czyjś jęk, gdy niby przypadkowo,
przywaliłem mu w jakąś część ciała.
Wychyliłem się spod pościeli i ujrzałem nie kogo
innego jak Jongdae. Przywaliłem mu raz jeszcze w to samo miejsce, które okazało
się brzuchem.
-
Hyung! Powiedziałem przestań! To boli. – Zdzielił mnie po łapach i począł
masować swój obolały brzuszek.
Roześmiałem
się na widok jego poczynań i poklepałem miejsce obok siebie. Młodszy posłusznie
się położył, wciąż uważając na poszkodowaną część ciała.
-
Przepraszam, nie wiedziałem, że to Ty. – Musnąłem wargami jego ciepły policzek
w ramach przeprosin. Obserwowałem jak na jego buzię wstępują rumieńce, które
wbrew pozorom były bardzo urocze.
-
Nie słyszałeś jak krzyczałem spod Twojego okna? – Spojrzał na mnie zdziwiony i
podrapał się po głowie.
-
Krzyczałeś?
-
No tak. Chciałem jeszcze głośniej, ale jakaś kobieta zaczęła się wydzierać,
żebym przestał, bo ma małe dziecko i nie chce by się obudziło. Poza tym, Twoja
babcia stanęła w mojej obronie i zaprosiła mnie do środka, widząc, że śpiewy
godowe – mówiąc to zamachał palcami, biorąc słowa w cudzysłów – nie przynoszą
oczekiwanego rezultatu. Jak zwykle poczęstowała mnie swoimi fantastycznymi
tostami z owocami i kubkiem herbaty.
-
Nie przyniosłeś ich może do pokoju?
-
A co ja? Twoja służąca?
-
No wiesz, zawsze sobie wyobrażałem Cię w stroju pokojówki…
-
CO?! – Zszokowany chłopak, aż zachłysnął się powietrzem i przywalił mi poduszką
z wrażenia. Nie zdążyłem uchwycić momentu i dostałem prosto w nos. Poruszyłem
nim, sprawdzając czy jest na swoim miejscu i odetchnąłem z ulgą.
-
Żartowałem.
-
Kiepski żart.
-
Przepraszam Kochanie. – Zrobiłem minkę zbitego psiaka, usiłując udobruchać
przyjaciela.
-
Weź przestań, bo dziwnie wyglądasz. Szczególnie z tą fryzurą.
-
Masz coś do moich fryzur?
-
Tak.
-
…
-
…
-
…
-
Nie wybierasz się do szkoły?
-
A która jest?
-
Za piętnaście minut rozpoczną się lekcje.
-
COOOO?! I Ty nic nie mówisz tylko sobie zadowolony leżysz w moim wyrku?!
-
Sam mnie tu zaprosiłeś!
-
Ugrh! – Trzepnąłem go w głowę i poleciałem się szybko umyć i ubrać w mundurek.
Umyłem zęby i posprzątałem łazienkę po sobie. Wpadłem do pokoju tylko po to by
zwinąć plecak, którego o dziwo tam nie było. Z niepewną miną zbiegłem po
schodach i wpadłem do kuchni, gdzie Jongdae prowadził wesołą konwersację z
babcią Kim. Przywitałem się z nią buziakiem w policzek i pochwyciłem jednego
tosta z dżemem wiśniowym.
-
Idźcie już dzieciaki, bo się spóźnicie.
-
Nie mów tak babciu. – Jęknąłem cicho dojadając w pośpiechu jedzenie i popijając
ciepłą herbatą.
-
Hmp… Chen, nie widziałeś gdzieś mojego plecaka?
-
Jest w samochodzie.
-
Okej, to my idziemy. Pa babciu! – Chwyciłem chłopaka za nadgarstek i
pociągnąłem w pośpiechu w kierunku wyjścia i brutalnie wpychając go na
siedzenie kierowcy, samemu udając się na miejsce pasażera.
~ Godzinę później ~
- Widziałeś gdzieś Joonmyeona?
- Nie, Panie Dyrektorze.
- Widziałeś gdzieś Joonmyeona?
- Niestety nie, Panie Dyrektorze.
- Hej Ty! Widziałeś Joonmyeona?
- Nawet nie wiem kto to jest.
- Byun Baekhyun! Widziałeś swojego kolegę Joonmyeona?
- Właśnie poszedł do Pana gabinetu.
- Dziękuję.
~ 10 minut
później ~
- Spójrz na siebie jak Ty wyglądasz! Popraw fryzurę i krawat! –
Warknął pryncypał instruując młodzieńca o wyglądzie.
- Co wy macie do mojej fryzury? – Westchnąłem podenerwowany i
podszedłem do lustra, wiszącego przy drzwiach.
- Coś Ty powiedział?
- A tak sobie mruczę pod nosem. – Przejrzałem się w szkle od stóp
do głów i wróciłem na poprzednie miejsce, czyli siedzenie na krześle i liczenie
czarnych plam na suficie.
Nie sądziłem, że na tych ptasi
móżdżków rodem z arystokracji trzeba będzie jeszcze dodatkowe dwie godziny
czekać. Szczerze? Wolałem być już na lekcji filozofii u pani Ahn niż u
Dyrektora.
Nie wiem ile czasu upłynęło, ale w
efekcie końcowym z dziwnego amoku wyrwało nas pukanie do drzwi. Poderwałem się
gwałtownie z kanapy, chyba na niej przysypiając i spojrzałem na pryncypała,
który ku mojemu zdziwieniu – denerwował się. Patrzył raz na mnie, raz na drzwi
oczekując zapewne, że to ja mam wpuścić gości. Westchnąłem ciężko i już poruszałem
się w ich kierunku, kiedy uprzedził mnie mężczyzna mówiąc donośnie ,, proszę ‘’.
Usunąłem się w kąt i obserwowałem jak
do gabinetu wkracza dwóch chłopców w wieku nie więcej niż dwadzieścia lat.
Jeden z nich nie za wysoki, włosy ciemnobrązowe, może przechodzące w czerń, oczy
czarne jak smoła, usta czerwone, pełne, a karnacja jak u dobrze upieczonego
kurczaka. Dobra, może trochę przesadzam, ale jasną jej nazwać nie można było.
Ubrany w czarną koszulę, tego samego koloru jeansy i trampki. Brakowało mu tylko
okularów przeciwsłonecznych, a mógłby uchodzić za jakąś wielką gwiazdę. Gówno wartą gwiazdę. Drugi wcale nie
lepszy. Ubrany dosłownie w identyczne ciuchy jak jego kolega, z tymże różniący
się urodą. Włosy koloru świeżego piasku, jasna, idealnie czysta skóra, oczy
tego samego koloru co włosy, przechodzące – zależy od padania światła – w
czyste złoto. Czyste złoto… złote oczy…
jak u kruka! Przetarłem oczy niedowierzając w to co widzę. Tak czy siak
wzrok miałem dobry.
- Joonmyeon, czemu stoisz? Siadaj! To nie kościół byś stał i się
modlił. – Zamrugałem kilkakrotnie widząc, że jako jedyny od dziesięciu minut
stoję.
Usiadłem wystraszony lub raczej
zdezorientowany na krześle, nerwowo zerkając w kierunku przybyszy. Zacisnąłem
ręce w pięści i spojrzałem na puste miejsce obok siebie.
- Przepraszam Panie Dyrektorze, ale gdzie jest Sehun? – Akurat w
odpowiedni momencie do pomieszczenia wpadł chłopak z burzą kolorowych włosów na
głowie. Skłonił się przepraszająco i zajął miejsce. Uśmiechnąłem się w jego
kierunku i przez następne pół godziny słuchaliśmy jakże interesującego monologu
pryncypała.
- Także jak będziecie mieć jakiekolwiek pytania to zawsze służę
pomocą jak i inni uczniowie. A teraz przedstawię wam waszych opiekunów. –
Wszyscy wstaliśmy i ustawiliśmy się naprzeciw siebie. – Jongin, Ciebie
przydzieliłem pod opiekę Sehuna, a Ty Wu Fan będziesz pod opieką Joonmyeona,
przewodniczącego szkoły.
- Miło nam was poznać. – Skłoniliśmy się z Sehunem niechętnie,
lecz z grzeczności. – Wolę by mówić do mnie Suho niż wałkować się z imieniem.
- W skrócie Kai. A to Kevin, ale i tak większość nazywa go Kris.
– Ciemnoskóry przyjrzał się nam uważnie i obdarzył nas można było rzec, ciepłym
uśmiechem. – Chciałbym już poznać lepiej szkołę, więc pozwólcie, że porwę
swojego opiekuna.
- Ależ oczywiście! Idźcie ich oprowadzić, pokażcie gdzie co jest,
a następnie sio na lekcje! – Dyrektor wypchnął nas wszystkich ze swojego
gabinetu i spoza zasięgu wzroku, jak i słuchu sekretarki, po czym trzasnął
drzwiami od swojego edenu. Sehun wraz z Kaiem odeszli nim zdążyłem coś
powiedzieć.
Skupiłem wszystkie swoje myśli na
osobie, którą miałem się teraz zająć i obróciłem się w jej kierunku, lecz nie
zobaczyłem podopiecznego. Okręciłem się wokół własnej osi i zauważyłem
stojącego parę kroków ode mnie, opierającego się o ścianę blondyna.
- Przestań się bawić. Nie ma na to czasu. – Jęknąłem, zastanawiając
się od czego by tu zacząć. Myśli przerwało mi czyjeś kaszlnięcie. Chłopak
odepchnął się od ściany i przechodząc obok, oznajmił cicho:
- Let’s play a Game.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe opowiadanie :D! Suho jest tu genialny, a SuChen >///< Rewelacja! Ciekawa akcja. Intrygująco zapowiadające się shipy. I jeszcze raz ten rewelacyjny SuChen <3. Tylko krótko. Mam wrażenie, że gdyby udostępniane były większe ilości tekstu, lepiej byłoby się wczuć w fabułę. Jedyne czego jeszcze mogę się czepić, to czcionki.... Musiałam zaznaczyć cały tekst, by móc to przeczytać. Niemiłosierny oczopląs T^T. WENY!!! DUZIO WENY!!! Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńTsukiKira
Mamo, ale miałam feelsy, jak Chennie wpadł Suszkiemu do pokoju i jeszcze się z nim położył. Boże, to było takie urocze eheheh >///>'
OdpowiedzUsuńnaprawdę, jak mnie kurwa denerwuje ten dyrektorek... eh. Zajebiste opisy Kajtuszka i Krisuska. I proszę, nie rób z Kaia skurwiela, bo rzygać mi się chce, kiedy czytam takie opowiadania z nim.
Kocham Cię za to, że mój Sehunnie ma tam tęczowe włosy <3
A Kris to skurwiel jakich mało, jestem ciekawa, kiedy między nimi wyjaśni się cała te sprawa z krukiem-Krisem i jego dziwnym zachowaniem :<
ale boże, nie mogę z Chena, taki uroczy flawless troll <3 umieram w słodkości i miłości.
Do EXO.
i do Ciebie też <3