LPAG

LPAG

piątek, 18 października 2013

~ ROZDZIAŁ 2 ~ 

Obudziło mnie stukanie do drzwi. Przeciągnąłem się kilkakrotnie i wysunąłem rękę spod kołdry w poszukiwaniu komórki, której o dziwo w zasięgu nie znalazłem. Jęknąłem cicho, przekręcając się na drugi bok, gdy pukanie się powtórzyło. Kimkolwiek była osoba stojąca po drugiej stronie na pewno nie zamierzała odejść bez odzewu. Mruknąłem cicho i zaszyłem się pod pościelą, czekając aż nieproszony gość da sobie spokój i pójdzie. Czekałem i nasłuchiwałem. Nie wiem ile czasu minęło, ale usłyszałem oddalające się kroki. Uśmiechnąłem się ponownie i już odlatywałem w objęcia Morfeusza, gdy coś ciężkiego wskoczyło na mnie i przygniotło do materaca. Sapnąłem i próbowałem to coś, czymkolwiek to było – zrzucić z siebie.
- Hyung! To boli! – Do moich uszu dobiegł czyjś jęk, gdy niby przypadkowo, przywaliłem mu w jakąś część ciała.
Wychyliłem się spod pościeli i ujrzałem nie kogo innego jak Jongdae. Przywaliłem mu raz jeszcze w to samo miejsce, które okazało się brzuchem.
- Hyung! Powiedziałem przestań! To boli. – Zdzielił mnie po łapach i począł masować swój obolały brzuszek.
Roześmiałem się na widok jego poczynań i poklepałem miejsce obok siebie. Młodszy posłusznie się położył, wciąż uważając na poszkodowaną część ciała.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że to Ty. – Musnąłem wargami jego ciepły policzek w ramach przeprosin. Obserwowałem jak na jego buzię wstępują rumieńce, które wbrew pozorom były bardzo urocze.
- Nie słyszałeś jak krzyczałem spod Twojego okna? – Spojrzał na mnie zdziwiony i podrapał się po głowie.
- Krzyczałeś?
- No tak. Chciałem jeszcze głośniej, ale jakaś kobieta zaczęła się wydzierać, żebym przestał, bo ma małe dziecko i nie chce by się obudziło. Poza tym, Twoja babcia stanęła w mojej obronie i zaprosiła mnie do środka, widząc, że śpiewy godowe – mówiąc to zamachał palcami, biorąc słowa w cudzysłów – nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Jak zwykle poczęstowała mnie swoimi fantastycznymi tostami z owocami i kubkiem herbaty.
- Nie przyniosłeś ich może do pokoju?
- A co ja? Twoja służąca?
- No wiesz, zawsze sobie wyobrażałem Cię w stroju pokojówki…
- CO?! – Zszokowany chłopak, aż zachłysnął się powietrzem i przywalił mi poduszką z wrażenia. Nie zdążyłem uchwycić momentu i dostałem prosto w nos. Poruszyłem nim, sprawdzając czy jest na swoim miejscu i odetchnąłem z ulgą.
- Żartowałem.
- Kiepski żart.
- Przepraszam Kochanie. – Zrobiłem minkę zbitego psiaka, usiłując udobruchać przyjaciela.
- Weź przestań, bo dziwnie wyglądasz. Szczególnie z tą fryzurą.
- Masz coś do moich fryzur?
- Tak.
- …
- …
- …
- Nie wybierasz się do szkoły?
- A która jest?
- Za piętnaście minut rozpoczną się lekcje.
- COOOO?! I Ty nic nie mówisz tylko sobie zadowolony leżysz w moim wyrku?!
- Sam mnie tu zaprosiłeś!
- Ugrh! – Trzepnąłem go w głowę i poleciałem się szybko umyć i ubrać w mundurek. Umyłem zęby i posprzątałem łazienkę po sobie. Wpadłem do pokoju tylko po to by zwinąć plecak, którego o dziwo tam nie było. Z niepewną miną zbiegłem po schodach i wpadłem do kuchni, gdzie Jongdae prowadził wesołą konwersację z babcią Kim. Przywitałem się z nią buziakiem w policzek i pochwyciłem jednego tosta z dżemem wiśniowym.
- Idźcie już dzieciaki, bo się spóźnicie.
- Nie mów tak babciu. – Jęknąłem cicho dojadając w pośpiechu jedzenie i popijając ciepłą herbatą.
- Hmp… Chen, nie widziałeś gdzieś mojego plecaka?
- Jest w samochodzie.
- Okej, to my idziemy. Pa babciu! – Chwyciłem chłopaka za nadgarstek i pociągnąłem w pośpiechu w kierunku wyjścia i brutalnie wpychając go na siedzenie kierowcy, samemu udając się na miejsce pasażera.

~ Godzinę później ~

- Widziałeś gdzieś Joonmyeona?
- Nie, Panie Dyrektorze.
- Widziałeś gdzieś Joonmyeona?
- Niestety nie, Panie Dyrektorze.
- Hej Ty! Widziałeś Joonmyeona?
- Nawet nie wiem kto to jest.
- Byun Baekhyun! Widziałeś swojego kolegę Joonmyeona?
- Właśnie poszedł do Pana gabinetu.
- Dziękuję.

~ 10 minut później ~

- Spójrz na siebie jak Ty wyglądasz! Popraw fryzurę i krawat! – Warknął pryncypał instruując młodzieńca o wyglądzie.
- Co wy macie do mojej fryzury? – Westchnąłem podenerwowany i podszedłem do lustra, wiszącego przy drzwiach.
- Coś Ty powiedział?
- A tak sobie mruczę pod nosem. – Przejrzałem się w szkle od stóp do głów i wróciłem na poprzednie miejsce, czyli siedzenie na krześle i liczenie czarnych plam na suficie.
Nie sądziłem, że na tych ptasi móżdżków rodem z arystokracji trzeba będzie jeszcze dodatkowe dwie godziny czekać. Szczerze? Wolałem być już na lekcji filozofii u pani Ahn niż u Dyrektora.

Nie wiem ile czasu upłynęło, ale w efekcie końcowym z dziwnego amoku wyrwało nas pukanie do drzwi. Poderwałem się gwałtownie z kanapy, chyba na niej przysypiając i spojrzałem na pryncypała, który ku mojemu zdziwieniu – denerwował się. Patrzył raz na mnie, raz na drzwi oczekując zapewne, że to ja mam wpuścić gości. Westchnąłem ciężko i już poruszałem się w ich kierunku, kiedy uprzedził mnie mężczyzna mówiąc donośnie ,, proszę ‘’.
Usunąłem się w kąt i obserwowałem jak do gabinetu wkracza dwóch chłopców w wieku nie więcej niż dwadzieścia lat. Jeden z nich nie za wysoki, włosy ciemnobrązowe, może przechodzące w czerń, oczy czarne jak smoła, usta czerwone, pełne, a karnacja jak u dobrze upieczonego kurczaka. Dobra, może trochę przesadzam, ale jasną jej nazwać nie można było. Ubrany w czarną koszulę, tego samego koloru jeansy i trampki. Brakowało mu tylko okularów przeciwsłonecznych, a mógłby uchodzić za jakąś wielką gwiazdę. Gówno wartą gwiazdę. Drugi wcale nie lepszy. Ubrany dosłownie w identyczne ciuchy jak jego kolega, z tymże różniący się urodą. Włosy koloru świeżego piasku, jasna, idealnie czysta skóra, oczy tego samego koloru co włosy, przechodzące – zależy od padania światła – w czyste złoto. Czyste złoto… złote oczy… jak u kruka! Przetarłem oczy niedowierzając w to co widzę. Tak czy siak wzrok miałem dobry.
- Joonmyeon, czemu stoisz? Siadaj! To nie kościół byś stał i się modlił. – Zamrugałem kilkakrotnie widząc, że jako jedyny od dziesięciu minut stoję.
Usiadłem wystraszony lub raczej zdezorientowany na krześle, nerwowo zerkając w kierunku przybyszy. Zacisnąłem ręce w pięści i spojrzałem na puste miejsce obok siebie.
- Przepraszam Panie Dyrektorze, ale gdzie jest Sehun? – Akurat w odpowiedni momencie do pomieszczenia wpadł chłopak z burzą kolorowych włosów na głowie. Skłonił się przepraszająco i zajął miejsce. Uśmiechnąłem się w jego kierunku i przez następne pół godziny słuchaliśmy jakże interesującego monologu pryncypała.

- Także jak będziecie mieć jakiekolwiek pytania to zawsze służę pomocą jak i inni uczniowie. A teraz przedstawię wam waszych opiekunów. – Wszyscy wstaliśmy i ustawiliśmy się naprzeciw siebie. – Jongin, Ciebie przydzieliłem pod opiekę Sehuna, a Ty Wu Fan będziesz pod opieką Joonmyeona, przewodniczącego szkoły.
- Miło nam was poznać. – Skłoniliśmy się z Sehunem niechętnie, lecz z grzeczności. – Wolę by mówić do mnie Suho niż wałkować się z imieniem.
- W skrócie Kai. A to Kevin, ale i tak większość nazywa go Kris. – Ciemnoskóry przyjrzał się nam uważnie i obdarzył nas można było rzec, ciepłym uśmiechem. – Chciałbym już poznać lepiej szkołę, więc pozwólcie, że porwę swojego opiekuna.
- Ależ oczywiście! Idźcie ich oprowadzić, pokażcie gdzie co jest, a następnie sio na lekcje! – Dyrektor wypchnął nas wszystkich ze swojego gabinetu i spoza zasięgu wzroku, jak i słuchu sekretarki, po czym trzasnął drzwiami od swojego edenu. Sehun wraz z Kaiem odeszli nim zdążyłem coś powiedzieć.
Skupiłem wszystkie swoje myśli na osobie, którą miałem się teraz zająć i obróciłem się w jej kierunku, lecz nie zobaczyłem podopiecznego. Okręciłem się wokół własnej osi i zauważyłem stojącego parę kroków ode mnie, opierającego się o ścianę blondyna.
- Przestań się bawić. Nie ma na to czasu. – Jęknąłem, zastanawiając się od czego by tu zacząć. Myśli przerwało mi czyjeś kaszlnięcie. Chłopak odepchnął się od ściany i przechodząc obok, oznajmił cicho:
- Let’s play a Game.

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe opowiadanie :D! Suho jest tu genialny, a SuChen >///< Rewelacja! Ciekawa akcja. Intrygująco zapowiadające się shipy. I jeszcze raz ten rewelacyjny SuChen <3. Tylko krótko. Mam wrażenie, że gdyby udostępniane były większe ilości tekstu, lepiej byłoby się wczuć w fabułę. Jedyne czego jeszcze mogę się czepić, to czcionki.... Musiałam zaznaczyć cały tekst, by móc to przeczytać. Niemiłosierny oczopląs T^T. WENY!!! DUZIO WENY!!! Czekam na więcej!

    TsukiKira

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamo, ale miałam feelsy, jak Chennie wpadł Suszkiemu do pokoju i jeszcze się z nim położył. Boże, to było takie urocze eheheh >///>'
    naprawdę, jak mnie kurwa denerwuje ten dyrektorek... eh. Zajebiste opisy Kajtuszka i Krisuska. I proszę, nie rób z Kaia skurwiela, bo rzygać mi się chce, kiedy czytam takie opowiadania z nim.
    Kocham Cię za to, że mój Sehunnie ma tam tęczowe włosy <3
    A Kris to skurwiel jakich mało, jestem ciekawa, kiedy między nimi wyjaśni się cała te sprawa z krukiem-Krisem i jego dziwnym zachowaniem :<
    ale boże, nie mogę z Chena, taki uroczy flawless troll <3 umieram w słodkości i miłości.
    Do EXO.
    i do Ciebie też <3

    OdpowiedzUsuń